jesienny spacer po Kobiórze
Górny Śląsk, od zawsze i niezmiennie, kojarzy się każdemu pytanemu z kopalniami, przemysłem i zanieczyszczeniami. Tymczasem rzadko słyszy się, że województwo Śląskie znajduje się na piątym miejscu pod względem lesistości, która osiąga tu aż 31,7%! Jedną z głównych przyczyn jest tutaj twór leśny, o którym mało kto słyszał, a który nazywany jest w literaturze Leśnym Pasem Ochronnym Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Taka trudna nazwa, a określa nic innego jak duże zespoły leśne otaczające konurbację katowicką, które są fantastycznym filtrem zanieczyszczeń! W skład LPO GOP wchodzą w szczególności: od północy- Lasy Lublinieckie, od zachodu- Rybnickie, a od południa- Lasy Pszczyńskie i Kobiórskie. Oprócz wychwytywania zanieczyszczeń pełnią one jeszcze jedną bardzo ważną rolę. Tereny te są chętnie wybierane jako miejsce odpoczynku przez zmęczonych wielkomiejską codziennością mieszkańców okolicznych miast. Można się tu wyciszyć, obcować z przyrodą, a jednocześnie są na tyle blisko i tak dobrze skomunikowane, że można do nich wpaść nawet na krótki spacerek po pracy.
Właśnie Lasy Kobiórskie, będące fragmentem dawnej Puszczy Pszczyńskiej odwiedziliśmy 23 października. Był to mój debiut organizacyjny i do samego końca ogromna ekscytacja mieszała się w mojej głowie z obawą przed brzydką pogodą i brakiem chętnych. Ostatecznie wszystko wyszło fantastycznie i przy przy pięknie przygrzewającym, październikowym słoneczku, grupa 30 śmiałków uczyła się korzystania z map leśnych. Była to również okazja do przybliżenia zagadnień związanych z lasem, bioróżnorodnością i z różnicami między lasem naturalnym a gospodarczym. Spotkaliśmy się na dworcu w Kobiórze i ruszyliśmy trasą zaznaczoną na poniższej mapie:
Już na samym początku zrobiło się ciekawie. Wędrując leśną ścieżką biegnącą wzdłuż nasypu kolejowego trafiliśmy do wydzielenia leśnego, gdzie panowała olsza czarna. To charakterystyczne drzewo o sercowatych liściach, ciemnej, prawie czarnej, łuszczącej się korze ma charakterystyczny pokrój. Pień nie jest gruby, ale bardzo strzelisty i nierozgałęziony. Dopiero na dużej wysokości formuje się luźna korona. Nie jest to drzewo cenione przez leśników, a jednak rosło pospolicie na terenie, który przemierzaliśmy. Dlaczego? Mieliśmy się o tm niebawem przekonać. Olsze uwielbiają tereny zalewane wodą. Często rosną wręcz na bagnach. I rzeczywiście, wszędzie, gdzie spotykaliśmy ten gatunek drzewa napotykaliśmy na problemy z wytyczeniem drogi w taki sposób, żeby nie wpaść po kolana w wodę. W końcu jakoś udało nam się przebrnąć kłopotliwy teren i dotarliśmy do miejsca, które było punktem docelowym wycieczki. Był to oddział nr 190 nadleśnictwa Kobiór, w którym rosną ponad 160-letnie sosny. Wszyscy oczekiwali ujrzenia wspaniałych, sędziwych drzew, niczym z filmów dokumentalnych o Puszczy Białowieskiej. Jakie było zdziwienie, kiedy okazało się, że sosny w tym wieku, mimo, że jedne z najstarszych w całych Lasach Kobiórskich, nie są wcale takie grube i okazałe.
Po krótkim odpoczynku i węglowodanowej regeneracji sił ruszyliśmy dalej, wykorzystując do poruszania się linie ostępowe i działowe. Są to zadbane przez leśników pasy, które dzielą cały las na oddziały. Była to idealna okazja do nauki korzystania z map leśnych. Każdy uczestnik wycieczki otrzymał specjalnie przygotowaną mapę, na której były zaznaczone numery oddziałów, litery pododdziałów i dominujące gatunki drzew oraz ich wiek. Uczestnicy szybko nauczyli się wykorzystywać słupki leśne, które są umieszczone na granicach oddziałów, do dokładnego określenia swojej pozycji. Ostatecznie nawet sami zaczęli wytyczać trasę wędrówki, odmienną od tej którą przygotowałem.
Idąc dalej udało nam się spotkać maleńkiego, tegorocznego padalca zwyczajnego. Ta beznoga jaszczurka wzbudziła trochę krzyków i paniki ze względu na podobieństwo do węża. Szybko udało się jednak przekonać wszystkich, że jest całkowicie niegroźna.
Po drodze mogliśmy się rozkoszować pięknymi, jesiennymi barwami liści drzew i innych roślin. Szczególnie ciekawie wyglądały kępy trawy trzęślicy modrej, które osiągały wysokość prawie 1,5 m. Szczerze mówiąc w swoim podekscytowaniu całą wycieczką trochę przestałem zwracać uwagę na takie szczegóły. Na szczęście Dominika uwieczniła na fotografiach piękne detale październikowej flory.
Po 4 godzinach udało nam się dotrzeć do granic rezerwatu Babczyna Dolina, w którym od 2002 r. chroniony jest fragment bagiennego rozlewiska wokół potoku Korzeniec oraz płaty rzadkiego zespołu roślinnego – boru trzcinnikowego. Niestety długa droga obniżyła morale grupy, więc wizyta w rezerwacie ograniczyła się do pamiątkowego zdjęcia:
I tak oto wycieczka dobiegła końca. Ogromną frajdę sprawiło mi pokazywanie przyrody tak licznej grupie ochotników. Absolutnie fantastyczne było, że spotkało się tyle ciekawych osób. Był fotograf, prawniczka, dwoje przyszłych lekarzy, artyści a nawet pani architekt! Stworzyło to okazję do wielu ciekawych rozmów i zawierania nowych znajomości. Mam nadzieję, że kolejne wycieczki będą równie udane! Do zobaczenia 🙂
Podczas redagowania tego wpisu korzystałem z:
wikipedia.pl
http://www.katowice.pios.gov.pl/monitoring/raporty/2009/lasy.pdf
Kurda W., Pukowiec K. 2013. Funkcja turystyczno – rekreacyjna Leśnego Pasa Ochronnego na przykładzie Lasów Lublinieckich, Raciborskich i Pszczyńskich. Studia i Materiały CEPL w Rogowie. R. 15 Zeszyt 37/4/2013