Przedwiośnie w Beskidzie Śląskim
Korzystając z całkiem dobrej pogody postanowiłem w sobotę 25 marca sprawdzić czy w górach pojawiły się już jakieś oznaki wiosny. W celu odbycia przyjemnej wycieczki wcale nie trzeba wstawać o świcie. Z centrum Katowic wyjechaliśmy pociągiem o 11:47 i w Bielsku-Białej byliśmy przed 13. Po przejściu kładką nad jezdnią dotarliśmy do przystanku autobusowego, skąd autobusem linii nr 8 podjechaliśmy pod sam szlak wiodący na Szyndzielnię.
Tuż po tym jak minęliśmy Schronisko po Dębowcem weszliśmy w piękną buczynę. W niższych położeniach górskich buki osiągają dużą wysokość, dochodzącą do trzydziestu metrów, ich pień jest w miarę prosty, a korona wąska i równa. O tej porze roku, kiedy nie ma jeszcze liści, a w lesie jest jasno, przepięknie wygląda jasnoszara, gładka, kora, dzięki której praktycznie nie można pomylić tego drzewa z żadnym innym gatunkiem, nawet z dużej odległości. W runie można było zaobserwować pierwsze gatunki roślin zielnych. Licznie pojawił się żywiec gruczołowaty (Dentaria glandulosa).
Mimo, że liście nie były jeszcze w pełni rozwinięte, to na pędach było już widać rozwijające się pąki pięknych, fioletowych kwiatów. Jest to roślina górska, w Polsce występująca praktycznie tylko w Karpatach. Może nam pomóc w odróżnieniu dwóch typów buczyn, które można obserwować wzdłuż szlaku prowadzącego na Szyndzielnię. Jest to tak zwany gatunek charakterystyczny dla żyznej buczyny karpackiej (Dentario glandulosae-Fagetum). W niektórych miejscach, gdzie brak żywca gruczołowategob udało nam się odnaleźć okazy kosmatki gajowej (Luzula luzuloides), która wskazywała na występowanie drugiego zespołu leśnego, który nosi nazwę kwaśnej buczyny górskiej (Luzulo luzuloidis-Fagetum). Często można było spotkać również mech złotowłos strojny (Polytrichastrum formosum), który pospolicie występuje w buczynach i tworzy charakterystycznie wyglądające kępy.
Pięknie wyglądały kwitnące na biało lepiężniki białe (Petasites albus). Roślina ta należy to tej samej rodziny, co znana wszystkim stokrotka, a po przekwitnięciu zacznie wypuszczać liście, które osiągają niebotyczne rozmiary i przypominają trochę liście łopianu. Gatunek ten preferuje wilgotne zarośla nadrzeczne, ale można go spotkać na dosyć często na terenie całych Karpat.
Wędrując dalej szlakiem doznaliśmy w pewnym momencie lekkiego szoku. Otóż naszym oczom ukazał się mężczyzna, w stroju roboczym, który… ODKURZAŁ LAS! Wędrował sobie po buczynie z ogromną dmuchawą przewieszoną przez ramię i rozdmuchiwał nią liście w nieokreślonym bliżej celu i bez żadnej wyraźnej konsekwencji kierunkowo-przestrzennej. Tak nas zatkało, że nawet nie zapytaliśmy go o to dziwne działanie. Jeżeli ktoś ma jakieś wieści dotyczące zasadności i powodów odkurzania lasów Beskidu Śląskiego, to bardzo proszę o napisanie tego w komentarzu.
Im wyżej, tym trudniejsze warunki. Robi się chłodniej, bardziej doskwierają wiatry, a i gleba jest często gorszej jakości. Widać to po kształcie buków, które w częściach przyszczytowych są bardzo niskie, często kosmicznie powykręcane i tworzą „kępy”, z których wyrasta po kilka pni, praktycznie do siebie przytulonych.
W okolicach Szyndzielni pojawiało się w runie coraz więcej borówki czarnej (Vaccinium myrtilus), popularnie zwanej jagodą. O tej porze roku, mimo braku liści i owoców można ją łatwo rozpoznać po charakterystycznych, zielonych pędach.
Tuż przy schronisku na Szyndzielni zlokalizowane jest Alpinarium, czyli miniogród botaniczny, w którym utrzymywane są rośliny typowo górskie. Aktualnie można tam podziwiać przepiękne śnieżyce wiosenne (Leucojum vernum). Są to maleństwa, które na pierwszy rzut oka przypominają przebiśniegi. Najprościej odróżnić je po zielonożółtych „łezkach”, które znajdują się na śnieżnobiałych płatkach kwiatów. Tuż przy schronisku udało mi się również znaleźć pojedyncze śnieżyczki przebiśnieg (Galanthus nivalis), więc można porównać obydwa gatunki na zamieszczonych zdjęciach.
Po dalszej wędrówce dotarliśmy do Schroniska Klimczok. Po dłuższym odpoczynku wyruszyliśmy szlakiem do szczyrku. Dzień kończył się powoli, a z naszej drogi rozciągał się przepiękny widok na Skrzyczne. Przy zachodzącym słońcu przepięknie rysowały się na tle gór sylwetki pojedynczych jodeł. Drzewo to można z daleka odróżnić od świerka właśnie po kształcie. Korona rozszerza się od dołu do góry tworząc na szczycie coś na kształt płaskiego gniazda.
Po zejściu do Szczyrku złapaliśmy busa do Bielska i pociągiem wróciliśmy do Katowic. Pogoda dopisała, Buczyny budzą się powolutku do życia, a wysiłek spaceru ładuje energię na cały kolejny tydzień!